24 lipca 2018

"Dziennik Bridget Jones. Dziecko" - Helen Fielding


Uwielbiam wszystko co dotyczy Bridget Jones, począwszy od książek, kończąc na filmach. Kolejność jest nieprzypadkowa, ponieważ wolę przeczytać książkę, a potem obejrzeć film. Tak jak w przypadku pozostałych części. 

"Dziennik Bridget Jones. Dziecko" Helen Fielding jest kontynuacją zagmatwanych losów Bridget Jones. Samotnej trzydziestki. Wróć! Teraz blisko prawie czterdziestoletniej singielki, która zaprzepaściła swój związek z Markiem Darcym. Po kilku latach znów się spotykają na chrzcinach dziecka Jude (dobrej przyjaciółki Bridget), na których pełnią obowiązek rodziców chrzestnych. Rodzinna i radosna atmosfera sprzyja pojednaniu, ale też i miłosnym uniesieniom, które sprawią, że dawni narzeczeni trafiają do łóżka. Po kilku miesiącach Bridget odkrywa, że jest w ciąży. Nie byłoby w tym nic dziwnego i stresującego, gdyby nie to, że Bridget na kilka dni przed upojną nocą z Markiem, spędza również miłe chwile w łóżku z Danielem Cleaverem - dawnym chłopakiem i odwiecznym rywalem Marka Darcy'ego. Kto jest ojcem? O tym musicie się sami przekonać, chociaż można się domyślać...

Bridget Jones to jedna z moich ulubionych bohaterek literackich ostatnich kilkunastu lat. Dzięki swoim marzeniom o miłości, walce z nadwagą, alkoholem oraz by raz na zawsze przestać być singlem, Bridget stała się uosobieniem współczesnych kobiet. Tak jak one nie przestają marzyć, walczyć, być samodzielne jako singielki, które nie narzekają na brak faceta u swojego boku. Aż do czasu... Sama historia o Bridget jest prosta, nie wymagająca zbyt wielkiego wysiłku intelektualnego, w sam raz na lato. Tak też jest i w trzeciej części o Bridget, gdzie bohaterka zachodzi w ciążę, lecz tak naprawdę nie wie z kim - z Danielem czy z Markiem? Chociaż odpowiedzi można się domyślać, to jednak z wielką przyjemnością brniemy przez całą książkę, aby poznać prawdę. Ponieważ jest to powieść napisana lekkim piórem, a przemyślenia Bridget o życiu, ciąży, rodzinie, przyjaciołach czy pracy są przeuroczo zabawne. Oczywiście autorka dziennika, czyli Bridget nie zapomina opowiedzieć w nich o głównych podejrzanych do roli ojca, czyli Danielu i Marku. Chociaż obaj są zaskoczeni wiadomością o ciąży to jednak wspierają Bridget w czasie tych trudnych miesięcy. 

Helen Fielding znów zabiera nas w świat samotnych singielek, a robi to w typowo angielski sposób, gdzie na nudę nie ma miejsca, a łzy smutku mieszają się ze łzami szczęścia (wręcz  śmiechu). Autorka książki nie zanudza czytelnika zbędnymi opisami, scenami czy dialogami. Mamy przedstawiony rzetelnie świat współczesnych trzydziesto-, czterdziestolatek, które próbują się odnaleźć w świecie zdominowanym przez młodych wilków, przed którymi świat stoi otworem. Lecz jak się często okazuje doświadczenie ma się czasem lepiej niż świeża krew, a późne macierzyństwo może sprawić, że lepiej docenimy to co już otrzymaliśmy od losu. Tak  jest i z Bridget, która wciąż wpada w nowe tarapaty, z typowym dla siebie wdziękiem, to jednak można ją cenić za walkę, którą często toczy sama ze sobą. Dlatego też wobec jej przygód nie można przejść obojętnie.

Książkę bardzo polecam na te wakacyjne dni.

Tytuł:  Dziennik Bridget Jones. Dziecko.
Autor: Helen Fielding
Przetłumaczyli: Jan i Katarzyna Karłowscy
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Miejsce i rok wydania: Poznań, 2016
Ilość stron: 302
Okładka: miękka

3 komentarze:

  1. Ja też bardzo lubię Bridget Jones.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też uwielbiam Bridget !

    OdpowiedzUsuń
  3. Wstyd, ale choć dwa pierwsze tytuły mam na półce od lat jeszcze ich nie czytałam...znam tylko ekranizację. Czas nadrobić zaległe części i brać się za nowe :)

    OdpowiedzUsuń