Tylko jedna książka była dla mnie najukochańsza – „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren.
Mogłam ją czytać, czytać i czytać. Jest w niej coś, co powodowało, że
tęskniłam do tej książki, nawet wtedy gdy ją czytałam. Nawet miałam
pisać pracę licencjacką m.in.na podstawie tej książki, ale niestety już
ktoś miał podobny temat i musiałam pisać, chociaż i tak z wielką
przyjemnością o „Ani z Zielonego Wzgórza” Lucy Maud Montgomery. Książkę czytałam 2 lata temu, więc może znów do niej powrócę….. . Chociaż trochę to dziwne, ale „Ani z Zielonego Wzgórza” nigdy nie czytałam w dzieciństwie, ale jak później ja przeczytałam, bardzo ją polubiłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz