Po dłuższej przerwie sięgnęłam po literaturę erotyczną, która wyszła spod pióra Sylvii Day. Autorka znana szerzej czytelnikom jako autorka serii o Crossie, czyli o słynnym rywalu Christiana Greya ;)
Isabel, lady Pelham jest wdową i łakomym kąskiem dla bogatych kawalerów z Londynu. Ona jednak niechętnie myśli o ponownym małżeństwie, z lubością wchodząc w nowe romanse tylko dla rozrywki. Jednak zgadza się zostać żoną Gerarda Faulknera, markiza Graysona, ponieważ jest to idealny układ dla obojga - ona nie musi wysłuchiwać kolejnych propozycji małżeńskich, on nie musi zwracać uwagi na panny z dobrego domu, które chciałaby go związać węzłem małżeńskim. Ale dalej romansują, co jakiś czas znajdując nowe zdobycze, nie zwracając uwagi na plotki i krzywe spojrzenia londyńskiego towarzystwa. Do czasu pewnego wydarzenia, które całkowicie odmienia markiza Graysona i który stara się zdobyć względy żony, by go kochała i była mu wierna do końca życia.
"Mąż, którego nie znałam" Sylvii Day jest lekturą lekką, łatwą i przyjemną, w sam raz na ciężkie przedświąteczne przygotowania. Gdzie nie ma czasu na ambitną lekturę, ale na lekturę, która pomoże przetrwać ten ciężki czas. I oczywiście wywiązuje się ze swojej roli, ponieważ jest lekkostrawna i nie wymaga dużego wysiłku intelektualnego. I tak jak na literaturę erotyczną przystało, jest w niej dużo scen seksu, gdzie nie ma czasu na kurtuazję, ale wszystko jest opisane dosadnym językiem. Co z jednej strony jest mile widziane w takiej literaturze, z drugiej strony chciałoby się mieć miejsce na wyobraźnię. Jednak dobrze, że ani autorka, ani wydawnictwo nie boją się nazwać rzeczy po imieniu.
Oczywiście zarówno główna bohaterka oraz jej mąż, są piękni, przystojni, z super budową ciała, z ciętym językiem oraz spragnieni seksu, który daje im dużą satysfakcję. Oboje mają dużo przeciwników, którzy chętnie widzieliby ich jako rozwodników. Co nie przeszkadza co niektórym, by mieć romans z lady Isabelle czy markizem Graysonem. O ile piękno i wiele zalet głównych bohaterów nie przeszkadza (bo kto chciałby czytać o pryszczatym i zgarbionym markizie i brzydkiej jak noc lady Isabelle) to jednak postacie drugoplanowe mogłyby posiadać jakieś większe wady czy brak urody. Więc raczej trudno szukać tu dużego realizmu. No ale nie można mieć wszystkiego w tego typu lekturze.
Książka idealna dla miłośników literatury erotycznej i oczywiście obowiązkowa dla fanów Sylvii Day. Przyznam się, że dłuższa przerwa od tego typu literatury była dobrym rozwiązaniem, ponieważ w pewnym momencie już miałam jej przesyt. Ale książkę oczywiście polecam.
Tytuł: Mąż, którego nie znałam
Autor: Sylvia Day
Przekład: Marta Czub
Wydawnictwo: Helion
Miejsce i rok wydania: Gliwice, 2013
Ilość stron: 256
Okładka: miękka
Nie dla mnie, ale na pewno trafi w gusta wielu osób :)
OdpowiedzUsuńPewnie i ja bym jej nie przeczytała, gdyby od dłuższego czasu nie stała na mojej półce. Jest to książka, przez którą się odpoczywa od ambitniejszych utworów literackich.
Usuń