Książka znaleziona przypadkowo gdzieś w czeluściach, mająca trafić na makulaturę, ale na szczęście dla mnie, uratowana - przeze mnie, jak parę innych jeszcze książek.
Herriott Street 29 to adres, przy którym dokonuje się zbrodnia, o którą zostaje posądzony mąż ofiary - Wilfried Rimmer. Mężczyzna ten został skazany na karę śmierci, ponieważ jego zachowanie na sali sądowej świadczyło o jego winie. A jakie zachowanie? Był spokojny w czasie rozpraw, miał na wszystko odpowiedź, a jego alibi wg wszystkich jest słabe... I co z tego, że w tym czasie gdy jego żona była mordowana, był widziany gdzie indziej? To jeszcze nie dowód... Czy jednak Wilfried zabił swoją żonę? Odpowiedź na to pytanie próbuje znaleźć po kilkunastu latach dziennikarz, którego zainteresowała ta historia i postanowił zrobić wywiad z Beatrice - siostrą ofiary. Podczas wywiadu towarzyszy im Herbert, mąż Beatrice. Czy dziennikarzowi uda się znaleźć prawdę o wydarzeniach z przeszłości?
Zanurzając się w opowieść autorstwa Johna Huttona, sądziłam że będzie to historia skupiająca się wokół rozprawy, śledztwa w sprawie morderstwa z punktu widzenia sądu, policji, itp. Jednakże okazuje się, że wszystko to zostaje zbadane przez dziennikarza kilkanaście lat później, a "świadkami" jego dziennikarskiego śledztwa będzie małżeństwo Beatrice i Herbert Naismith, blisko spokrewnione z Florence Rimmer. Dużo mówiąca i starająca się zrehabilitować Wilfrieda, Beatrice w swoich wypowiedziach jest często naiwna i źle odczytująca intencje wydarzeń z przeszłości, często zirytowana sugestiami swojego rozmówcy. Jej mąż Herbert jest cichym świadkiem tej rozmowy, starającym się uczestniczyć jak najmniej w rozmowie, chowając się gdzieś w kącie, cieniu w swoim pokoju. Pozwala żonie na jej słowotok, nawet jeśli wydaje się naiwny i dziecinny. Nie stara się interweniować w toczącą się rozmowę, nawet wtedy gdy wychodzą na jaw wydarzenia, które nie zawsze są miłym wspomnieniem dla niego i jego żony. A zapytany o wydarzenia z przeszłości, odpowiada krótko, zwięźle i na temat, ale i jemu zdarzają się emocjonalne wypowiedzi gdy jest pod ostrzałem pytań dziennikarza. Rozmowa ze starszym małżeństwem nie wnosi nic nowego do dziennikarskiego śledztwa, wręcz upewnia go o winie skazanego. Lecz nie ujawnione wspomnienia dwójki bohaterów sprawiają, że prawda o morderstwie może okazać się zgoła inna niż wszyscy sądzili...
"Herriott Street 29" Johna Huttona to książka niezwykła, która wciąga nas w przeszłość wydarzeń powoli, by na końcu rozpalić nasze umysły i emocje do granic możliwości, gdy zostają ułożone wszystkie elementy układanki w jedną całość. To podróż w głąb psychiki człowieka, która wydaje się początkowo nudna, ale wraz z opisem wydarzeń, staje się podróżą niebezpieczną ale i interesującą. Duża w tym zasługa autora, który nie bawi się w barwne opowieści, a podaje konkrety. Opowieść Huttona jest jak rozpoczynająca swą jazdę lokomotywa, najpierw powoli, nic się nie dzieje, a potem rozpędza się coraz bardziej, by zatrzymać się i dać nam do zrozumienia jak dobra była to podróż. Podróż po historii czworga ludzi, którzy weszli w dziwny układ w pewnym momencie swojego życia. I z którego nie było już odwrotu.
Po przeczytaniu powieści Johna Huttona, czytelnik zostaje jeszcze długo z pytaniami typu: I co dalej? Czy prawda będzie ukazana tak jak należy? Czy wszystko wróci na swoją półkę? Pozostaje tak wiele pytań, a tak ważnych, ale nie potrzebujących dalszego komentowania przez autora, bo czytelnik może sobie dopowiedzieć sam.
Książkę polecam!!!!
Tytuł: Herriott Street 29
Autor: John Hutton
Tłumaczenie: Aleksandra Ambros
Wydawnictwo: Literackie
Miejsce i rok wydania: Kraków, 1988
Ilość stron: 352
Okładka: miękka
Dobrze, że piszesz o takich nieco zapomnianych książkach. Nie mam jej w swoich zbiorach.
OdpowiedzUsuńSzczęście w nieszczęściu, że udało mi się uratować książkę zanim trafiła na makulaturę. Oraz parę innych.
Usuń