No cóż, wpadłam w niejaki
nałóg czytania książek tego autora i już nie mogę się doczekać kiedy
przeczytam kolejną jego powieść. Ale nie martwcie się, następna recenzja
nie będzie dotyczyć kolejnej powieści Lee Childa, ponieważ w najbliższych dniach na pewno pojawią się recenzje innych książek.
„Edward Lane ma pieniądze –
kieruje firmą wynajmującą byłych żołnierzy jednostek specjalnych do
niebezpiecznych, często nielegalnych zadań we wszystkich częściach
globu. Najlepszych z najlepszych, twardych, pozbawionych skrupułów
profesjonalistów. Lane jest gotów zapłacić nawet kilka milionów dolarów,
by odzyskać porwaną żonę i pasierbicę. Czy ktoś chciałby takiemu
człowiekowi wchodzić w drogę? – jedynie samobójca. Wiedziony ludzkim
odruchem Jack Reacher przyjmuje zlecenie wytropienia porywaczy, ale w
miarę rozwoju wypadków ogarniają go coraz większe wątpliwości. Czy
rzeczywiście chodzi tu o okup? To już druga żona Lane’a, która została
porwana – pierwsza zginęła tragicznie. Im więcej dowiaduje się o swoim
pracodawcy, tym wyraźniej uświadamia sobie, że na wycofanie się jest już
za późno…” *
Jak do każdej książki o Jacku
Reacherze i do tej zabrałam się z wielką przyjemnością i ciekawością,
co tym razem autor przygotował o jednym z moich literackich ulubieńców
(cóż trudno to ukryć, skoro tyle recenzji książek Lee Childa, w
tak krótkim czasie pojawiło się na moim blogu). Jak zawsze akcja tocząca
się w książce, wciągnęła mnie od pierwszej strony i zaczęłam oczywiście
zastanawiać się kto tak naprawdę pociąga za sznurki. W pewnej chwili
miałam pewne podejrzenia, co do tego (kto pociąga za sznurki), ale ta
myśl wydawała mi się niezbyt przekonująca i szybko o niej zapomniałam.
Jakie więc było moje zdziwienie gdy okazało się jednak to prawdą. Po raz
pierwszy w książkach o Reacherze, akcja finałowa kończy się poza
granicami USA, ba! Kończy się poza krajami Ameryki i finał przenosi się
na spokojną angielską wieś, co automatycznie zmienia klimat książki, na
mniej amerykański. Finał oczywiście mnie nie rozczarował i oczywiście
czytałam ten finał z wypiekami na twarzy, ale zdarzały się momenty kiedy
miałam dość zbyt długich opisów akcji.
Jedynie, co mnie najbardziej
zastanowiło w czasie lektury i po jej przeczytaniu, to to, iż bohaterzy,
którzy nie są jakoś związani z wojskiem, policją i podobnymi
instytucjami, przechodzą do normalnego życia, po tym jak widzą ludzie, z
którymi byli jakoś związani. Przechodzą do porządku dziennego, nawet w
takich sytuacjach, kiedy wiedzą, że na ich posesji jest zakopany
nieboszczyk, a nawet więcej nieboszczyków. Bez żadnej refleksji,
obojętni, tak jakby w życiu nic się nie stało. Jakoś było to wybaczalne w
innych powieściach o tym bohaterze – ta obojętność (chociaż w
poprzednich powieściach dało się wyczuć refleksje nad tym, co się
wydarzyło w życiu bohaterów). Ale tu w tej powieści jest tego brak.
Rozumiem ludzi pracujących w policji czy w wojsku, bo oni pracują w
takim środowisku i nie mogą sobie pozwolić na chwile „słabości”, aby nie
zwariować. Ale w tej powieści, cywile są wyzuci z tych uczuć i żyją
obojętnie wobec wydarzeń, które ich dotknęły. Jakby to była normalka….
* opis z okładki
Autor: Lee Child
Tytuł książki: „Bez litości”
Wydawnictwo: Albatros
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2007
Ilość stron: 432
Wydanie: I
Autor: Lee Child
Tytuł książki: „Bez litości”
Wydawnictwo: Albatros
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2007
Ilość stron: 432
Wydanie: I
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz