Taki jest właśnie Cal Cunningham –
marzył od dzieciństwa o pisaniu ,od kilku lat pisał, ale czuł, że to nie
jest jeszcze jego pora. Mimo to pisanie było jego „manią”. W tym celu
przeprowadził się do Nowego Jorku, gdzie rozpoczął studia na kierunku
filologii angielskiej. Studia te miały mu pomóc w rozwijaniu jego
talentu. Ale mimo to czuł nadal pustkę w swojej głowie, nie wiedział, co
tak naprawdę ma czynić w kierunku pisania.W Nowym Jorku zamieszkał
wraz ze Stewartem Churchem – studentem prawa, który jak wydawał się
Calowi, nie widział nic poza książkami prawa. Rozmowy prowadzili
najczęściej w niedzielę, kiedy to Stewart słucha wynurzeń Cala na temat
jego podbojów, jego życia towarzyskiego w nowojorskich lokalach. Cal w
wolnym czasie od podbojów, imprezowania, pracy i studiowania nadal
próbował pisać, ale czuł tylko jakąś specyficzną pustkę, która próbowała
odpychać go od pisania. Po dwóch latach wspólnego mieszkania ze
Stewartem, Cal dowiaduje się, że jego kompan napisał książkę, która jak
się okazało, przedstawiała jego historię, z jego słowami, które Stewart
kodował sobie podczas co niedzielnych rozmów. Cal był zdezorientowany,
tym że Stewart pisał, że pisał nawet całkiem dobrze, ale najbardziej
zabolało go, iż to było książka o nim, że dał współlokatorowi bohatera,
który miał wszystkie jego cechy, jego wypowiedzi. Poczuł się, że to jego
książka, choć nie spod jego pióra. Od tego momentu poczuł chęć
kradzieży książki swojego współlokatora. Uważał, że i tak ma do tego
prawo, skoro ta książka jest o nim, dał tej książce postać. Na
„szczęście” dla Cala, Stewart „dopomógł” mu w kradzieży książki, ginąc w
wypadku. Jak można łatwo się domyśleć, Cal wydaje książkę „Prawie samobójstwo”
autorstwa Stewarta Churcha, pod własnym nazwiskiem. Na początku od
wydania książki, Cal żyje nawet całkiem dobrze. Ożenił się, zamieszkał z
dala od dużego miasta, prowadził w miarę normalne życie. Ale nie trwa
to długo, bo ktoś zna jego tajemnicę o tym, że nie jest autorem książki.
od tego momentu zaczyna się wszystko psuć w życiu Cala. Nie chcąc, aby
ktoś poznał jego tajemnicę, staje się ofiarą szantażu, z którego nie da
się tak łatwo uciec. Każdy dzień Cala to coraz większe kłopoty i większe
pułapki na niego. Można by rzec – prawdziwy thriller, który tak
naprawdę zamówił sobie sam bohater, żyjąc w ciągłym kłamstwie. A jak się
kończy powieść? To już musicie sami sprawdzić.
Powieść Johna Colapinto „Autor kontra
Autor” nie można nazwać powieścią ambitną. Ale ma w sobie coś, co
sprawia, że chce się ją czytać i czytać, mimo iż sytuacje są
przewidywalne. Bohater, którego z początku nie lubiłam, wręcz mnie
odstraszał, z biegiem akcji, dał się polubić. Chociaż żył w kłamstwie i
nie potrafił z niego wybrnąć. Ale mimo wszystko z zaciekawieniem czytało
się jego losy. Samą powieść czyta się w miarę szybko, chociaż na
początku mnie nudziła – do momentu śmierci Stewarta i kradzieży jego
maszynopisu przez Cala, to potem się ją chłonie.
Przy okazji tej książki, chciałam
podkreślić jak niszczycielską siłę ma kłamstwo. Kłamstwo Cala
doprowadziło prawie do rozpadu wszystkiego, co go otaczało – małżeństwo,
kontakty z sąsiadami, w pewnym momencie sam zaczął spadać do dołu. I
mimo, iż na końcu bohater, zyskuje coś dzięki temu, iż żył w kłamstwie,
to chciałabym się zapytać: Czy naprawdę musimy kłamać? Co sprawia, że
lepiej żyć w kłamstwie, które nas wyniszcza od środka, niż powiedzieć
prawdę? Szukanie emocji, adrenalina, czy to iż kogoś zranimy? Ale
najpierw zastanówmy się, czy nie zdajemy sobie sprawy z tego, iż nasze
kłamstwa, tak czy inaczej kiedyś wyjdą na jaw i z większą mocą zranią
nam bliskie osoby, niż gdyby usłyszały prawdę, która rani, ale
przynajmniej nie pociągnie za sobą takich skutków jak kłamstwo. Bo cóż
możemy stracić mówiąc prawdę? Kogoś nam bliskiego? Pieniądze, sławę?
Kłamstwo i tak dopadnie i zrobi jeszcze więcej krzywd i bólu niż prawda,
i stracimy statut osoby zaufanej. Bo skoro raz , kilka razy nas
okłamał, to czy jego słowa, czyny, nadal są prawdziwe? Czy warto komuś
takiemu powierzać swoje sprawy, emocje? Bo raczej ktoś wybierze osobę,
która jest bardziej wiarygodna, której można zaufać i powierzać swoje
sprawy.
A wracając do książki, to polecam – nie
znajdziecie w niej ambitnego dzieła, ale przynajmniej nie zanudza i
przynajmniej można spędzić miło jesienne wieczory, które się zbliżają.
Polecam.
Tytuł: Autor kontra Autor
Autor: John Colapinto
Wydawnictwo: MUZA SA;
Miejsce i data wydania: Warszawa, 2003;
Wydanie I;
Liczba stron: 344;
Format: 125 x 190 mm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz