12 sierpnia 2012

"Miało być pięknie…"

„Miało być pięknie, a było jak zwykle”, „miało być złoto, a jest rozczarowanie” – tak można śmiało napisać o naszych siatkarzach i ich udziale na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. A zapowiadało się dobrze. Wygrany pierwszy mecz z Włochami 3:1, by za 2 dni przegrać z Bułgarią – w niezbyt pięknym stylu. Ale porażkę z Bułgarią można było wybaczyć, w końcu to jeden z lepszych zespołów. Potem było lepiej – wygrane mecze z Argentyną i Wielką Brytanią (przeciwnicy ani razu nie zdobyli punktu blokiem, rzadkość na skalę światową), co dawało naszym zawodnikom pewny awans do ćwierćfinałów. Niestety na zakończenie fazy grupowej nasi zawodnicy pokazali się z innej strony – z tej złej – przegrali z Australią, z zespołem, z którym powinni tak łatwo wygrać jak z Wielką Brytanią. Kompromitacja na całego, ale najważniejsze było to z kim Polacy zagrają w ćwierćfinale, bo mogli mieć szansę się zrehabilitować za porażkę z Australią. Niestety gdy dowiedziałam się z kim grają, wiadomo już było, że wrócą po tym meczu do Polski. Przeciwnikiem okazała się Rosja, zespół trudny do pokonania przez naszych zawodników (chociaż zdarzały się cuda i wygrywaliśmy z nimi – pamiętny mecz podczas Mistrzostw Świata w Japonii 2006). Niestety mecz potwierdził moje obawy… Dziś Rosja pokonała w finale Brazylię 3:2 i zdobyła złoto:( 
 
Nie wnikam, co było przyczyną tak kiepskiego występu: utrata formy, zły dobór treningu, trener postawił na złych zawodników? Po tych występach mogę śmiało napisać, że błędem trenera Andrei Anastasiego było postawienie na Łukasza Żygadłę jako głównego rozgrywającego. Oraz Krzysztof Ignaczak – jeden z lepszych libero na świecie, a na olimpiadzie pokazał, że na ten tytuł nie zasłużył. I żal, że niestety Mariusz Wlazły nie gra – jego gra na pewno by się przydała (tylko mnie nie zlinczujcie za te słowa), ale taka jest prawda, cokolwiek by o nim nie pisać i mówić, jego gra jest niezastąpiona. 
 
Wiem, że nie powinno się dobrze pisać o występie naszych siatkarzy na Olimpiadzie, ale niestety muszę porównać ich do piłkarzy nożnych. Otóż nasi siatkarze, w porównaniu do tych „gwiazd od nogi”, przynajmniej potrafią wywalczyć awans do ważnego turnieju, a nie liczą, że zostaną gospodarzami czy współgospodarzami ważnej imprezy. Bo jakby nie patrząc, gdyby nie Euro w Polsce i na Ukrainie, nasi piłkarze na 100% nie grali by w tej imprezie, organizowanej przez inne państwo/-a. 
 
A i jeszcze inne porównanie:
Jesteśmy rozczarowani gdy piłkarze nie wyjdą z eliminacji do Mistrzostw, a jeszcze bardziej jesteśmy rozczarowani, gdy siatkarze zajmą miejsce poniżej 5. To chyba pokazuje nam przepaść jaka jest między polską siatkówką a piłką nożną. Chociaż nie trudno zgodzić się ze Zbigniewem Zarzyckim (Mistrz Olimpijski z Montrealu z 1976 w siatkówce), że siatkarze grali bez jaj podczas Igrzysk.
I tyle w tym temacie.
 

A i przed chwilą przeczytałam dramatyczną wiadomość – chociaż nie pasuje zarówno do tego posta jak i zarówno samego bloga. Ale nie mogę się powstrzymać. Ostrzeżenie! Wiadomość ta u niektórych osób może wywołać zawał serca lub inne choroby:)

Po 25 latach gry w „Modzie na sukces” aktor Ronn Moss, czyli słynny Ridge Forrester, odchodzi z serialu.
Wszystkim fankom i fanom serialu serdecznie współczuję:)

Powiązane notki:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz