„Miało być pięknie, a było jak
zwykle”, „miało być złoto, a jest rozczarowanie” – tak można śmiało
napisać o naszych siatkarzach i ich udziale na Igrzyskach Olimpijskich w
Londynie. A zapowiadało się dobrze. Wygrany pierwszy mecz z Włochami
3:1, by za 2 dni przegrać z Bułgarią – w niezbyt pięknym stylu. Ale
porażkę z Bułgarią można było wybaczyć, w końcu to jeden z lepszych
zespołów. Potem było lepiej – wygrane mecze z Argentyną i Wielką
Brytanią (przeciwnicy ani razu nie zdobyli punktu blokiem, rzadkość na
skalę światową), co dawało naszym zawodnikom pewny awans do
ćwierćfinałów. Niestety na zakończenie fazy grupowej nasi zawodnicy
pokazali się z innej strony – z tej złej – przegrali z Australią, z
zespołem, z którym powinni tak łatwo wygrać jak z Wielką Brytanią.
Kompromitacja na całego, ale najważniejsze było to z kim Polacy zagrają w
ćwierćfinale, bo mogli mieć szansę się zrehabilitować za porażkę z
Australią. Niestety gdy dowiedziałam się z kim grają, wiadomo już było,
że wrócą po tym meczu do Polski. Przeciwnikiem okazała się Rosja, zespół
trudny do pokonania przez naszych zawodników (chociaż zdarzały się cuda
i wygrywaliśmy z nimi – pamiętny mecz podczas Mistrzostw Świata w
Japonii 2006). Niestety mecz potwierdził moje obawy… Dziś Rosja pokonała
w finale Brazylię 3:2 i zdobyła złoto:(
Nie wnikam, co było przyczyną tak
kiepskiego występu: utrata formy, zły dobór treningu, trener postawił na
złych zawodników? Po tych występach mogę śmiało napisać, że błędem
trenera Andrei Anastasiego było postawienie na Łukasza Żygadłę jako
głównego rozgrywającego. Oraz Krzysztof Ignaczak – jeden z lepszych
libero na świecie, a na olimpiadzie pokazał, że na ten tytuł nie
zasłużył. I żal, że niestety Mariusz Wlazły nie gra – jego gra na pewno
by się przydała (tylko mnie nie zlinczujcie za te słowa), ale taka jest
prawda, cokolwiek by o nim nie pisać i mówić, jego gra jest
niezastąpiona.
Wiem, że nie powinno się dobrze
pisać o występie naszych siatkarzy na Olimpiadzie, ale niestety muszę
porównać ich do piłkarzy nożnych. Otóż nasi siatkarze, w porównaniu do
tych „gwiazd od nogi”, przynajmniej potrafią wywalczyć awans do ważnego
turnieju, a nie liczą, że zostaną gospodarzami czy współgospodarzami
ważnej imprezy. Bo jakby nie patrząc, gdyby nie Euro w Polsce i na
Ukrainie, nasi piłkarze na 100% nie grali by w tej imprezie,
organizowanej przez inne państwo/-a.
A i jeszcze inne porównanie:
Jesteśmy rozczarowani gdy piłkarze
nie wyjdą z eliminacji do Mistrzostw, a jeszcze bardziej jesteśmy
rozczarowani, gdy siatkarze zajmą miejsce poniżej 5. To chyba pokazuje
nam przepaść jaka jest między polską siatkówką a piłką nożną. Chociaż
nie trudno zgodzić się ze Zbigniewem Zarzyckim (Mistrz Olimpijski z
Montrealu z 1976 w siatkówce), że siatkarze grali bez jaj podczas
Igrzysk.
I tyle w tym temacie.
A i przed chwilą przeczytałam
dramatyczną wiadomość – chociaż nie pasuje zarówno do tego posta jak i
zarówno samego bloga. Ale nie mogę się powstrzymać. Ostrzeżenie! Wiadomość ta u niektórych osób może wywołać zawał serca lub inne choroby:)
Po 25 latach gry w „Modzie na sukces” aktor Ronn Moss, czyli słynny Ridge Forrester, odchodzi z serialu.*
Wszystkim fankom i fanom serialu serdecznie współczuję:)
Powiązane notki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz