Jedno
zdarzenie może zmienić całe nasze życie oraz wywołać lawinę nowych
zdarzeń, w których często nie chcemy uczestniczyć, ale są nam potrzebne,
abyśmy mogli przejść przez trudny czas, poukładać sobie życie,
zrozumieć sens wydarzeń toczących się wokół nas. „Studnia bez dnia” – w tej książce życie codzienne miesza się z legendami, historią, która dotyczy Torunia.
Wszystkie te
wydarzenia dotyczą Marceliny K., która przez przypadek dowiaduje się, że
mąż ją zdradza, by zaraz dowiedzieć się o jego wypadku samochodowym. W
ciągu kilku dni on umiera, a ona zaprzyjaźnia się z kochanką swojego
męża, przeprowadza się do nowego mieszkania, zaprzyjaźnia się z
sąsiadką, zaczyna nową pracę oraz pomaga w innych pracach swojego szefa.
Podczas nieobecności szefa w pracowni odkrywa pewną tajemnicę pracowni,
czyli zapomnianą studnię, w której wraz z kochanką męża odkrywa coś
jeszcze. Wszystko to spowoduje wiele przykrych incydentów, które będą
przyczyniać się do rozpaczy i radości głównej bohaterki.
Muszę przyznać,
że bardzo zaciekawiła mnie ta książka, w której można znaleźć aż tyle
fajnych i niespodziewanych zwrotów akcji. Tu legenda i historia miesza
się ze zwykłym życiem, gdzie to właśnie dawna historia miasta przyczynia
się do „wyprostowania ścieżek” bohaterki, która przez wiele miesięcy
dochodziła do siebie po ciężkich wydarzeniach – najpierw zdrada, a potem
śmierć męża. I chociaż na początku pogubiłam się w tej książce, to
dalej czytanie szło już bez przeszkód, wręcz szybko i płynnie. A
dlaczego na początku było tak ciężko? W pierwszej chwili miałam
wrażenie, że czytam książkę o historii plus do tego na początku doszło
zdjęcie mapy. Pomyślałam sobie, kurcze nie chciałam czytać historii o
Toruniu, ale powieść. Na szczęście wraz z czytaniem następnych kartek
już wszystko było w porządku, miałam pewność, że czytam powieść.
Czy powieść udaną? Jak najbardziej. Autorka potrafiła umiejętnie we współczesną opowieść o zwykłej kobiecie, wplątać historię miasta jak i legendę z nim związaną. Oraz posługuje się fantastycznym językiem oraz stylem, co dodatkowo sprawia, że chce się ją czytać. Minusem, jak wyżej pisałam, jest początek, czyli I rozdział, który wprowadza nas w powieść. Wg mnie ten I rozdział jest trochę mylący, sprawia wrażenie jakby był nie na miejscu, nie potrafi zaciekawić. Natomiast już II rozdział sprawia, że jest się ciekawym co będzie, jak zakończy się ta cała opowieść, do czego ona zmierza. I chociaż niektóre sytuację wydają się w niej nieprawdopodobne, to czyta się je z przyjemnością. I jak zwykle zrobiło mi się żal, że musiałam rozstać się z kolejną cudowną powieścią, nad którą się wzruszałam oraz śmiałam w niektórych momentach. I tylko mam nadzieję, że jak najszybciej „spotkam” się z kolejną powieścią Katarzyny Enerlich, bo po tej powieści już wiem, że chcę zapoznać się z twórczością tej pisarki.
Pozostało mi tylko Was zachęcić do tej książki, bo innego nie daje mi wyboru:) A prawda jest taka, że warto ją poczytać. Może dzięki niej zapragniecie zapoznać się z historią i legendami – niekoniecznie Torunia – swojego miasta. Ale ta powieść to nie tylko historia miasta, ale również historia kobiety, która po wielu przejściach, odnajduje swój mały raj na ziemi. Zachęcam do przeczytania.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa MG
*źródło zdjęcia:
http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/143000/143536/155×220.jpg
Tytuł: Studnia bez dnia
Autor: Katarzyna Enerlich
Wydawnictwo: MG
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2012
Ilość stron: 256
Autor: Katarzyna Enerlich
Wydawnictwo: MG
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2012
Ilość stron: 256
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz