Dawno, dawno temu, czyli miesiąc temu
zakończyłam swoją przygodę z trylogią o Christianie Greyu i Anastasii
Steele. I tylko można się zastanawiać czemu dopiero po miesiącu wstawiam
swoją recenzję…? I czy w ogóle nie zapomnę jej „treści” i czy w ogóle
zapomnę przekazać swoje „przeżycia i emocje” z trzeciej części? Cóż,
jeśliby chodziło o ambitniejszą lekturę, to rzeczywiście można było by
mieć trudności w zrecenzowaniu książki. A że książkę „Nowe oblicze Greya” jak
i całej trylogii do ambitniejszej lektury nie można zaliczyć, tym
bardziej, że wciąż jest o niej głośno, to na pewno nie można mieć
problemu w pisaniu recenzji po tak długim czasie…
Nie będę Wam opisywać treści trzeciej
części, ponieważ przypuszczam, że i tak ją znacie, a do tego połowa
książka jest praktycznie o tym samym co pierwsza i druga część. Z jednej
strony mam ochotę opisać tę książkę ironicznie bo w pewnych momentach
jest nudna i głupia, ale z drugiej strony – nie wiedzieć czemu – ta
książka mi się podoba; z resztą jak poprzednie książki trylogii. Jednak
muszę przyznać, że „Nowe oblicze Greya” jest najsłabszą książką z
wszystkich części. Najbardziej cukierkowata, ze zbyt nudnymi
retrospekcjami, akcja zaczyna się rozkręcać dopiero od około 200 strony,
a coś sensowniejszego dopiero od około 400 strony. No i końcówka znów
zalatuje zbyt cukierkowatą atmosferą. Ale w sumie wszyscy oczekiwali, że
trylogia skończy się szczęśliwie, a główni bohaterowie będą żyć długo i
szczęśliwie. Kolejnym minusem tej części jest to, że autorka
skumulowała wiele akcji po sobie. W sumie autorka nie pozwala nam
odpocząć po poprzedniej akcji a już dzieje się coś nowego – akcja goni
akcję, co powoduje że można poczuć jeden wielki mętlik w głowie. Tym
nowym „błędom” oczywiście towarzyszą stare, czyli ubogi język i
oczywiście jeszcze gorsze polskie tłumaczenie. Ale trzeba przyznać, że
osoba odpowiadająca za tłumaczenie, nie używała już tak często „o św.
Barnabo” czy „o mamusiu”,itp., a pojawiały się mocniejsze słowa. Ale
dość już tej krytyki, bo jakby nie patrząc ta książka i cała seria
bardzo mi się jednak podobały, mimo tych wad.
I muszę stwierdzić, że do końca nie wiem
dlaczego ta książka jak i cała seria mi się podobały. Może właśnie ta
prostota? Może dlatego, że autorka serwuje nam kolejną bajką o
Kopciuszku, w którym zakochał się Książę, i którzy żyli długo i
szczęśliwie? Może postać głównego bohatera, który mimo tego, że miał
obsesje na punkcie seksu, kontroli i bycia dobrym we wszystkim, jest
człowiekiem… No właśnie jakim? Człowiekiem, który posiada wady i tak
naprawdę nie może sprawować nad wszystkim kontroli, a szczególnie nad
osobą która go kocha, bo miłość rządzi się swoimi prawami i potrafi
nawet najtwardsze kamienie skruszyć. Może właśnie oto chodzi, że nawet
podany w dość prosty i infantylny sposób, miłość jest największą siłą
napędzającą wszystkich ludzi i wierzymy, że dzięki niej świat, nasze
problemy wydadzą się prostsze. Oraz wierzymy że nasza miłość sprawi, że
nasz ukochany/-a dzięki naszej miłości odmieni swój, czasami
„przekrzywiony” sposób patrzenia na świat, na nas, na przyszłe wspólne
życie. Ale ta książka mówi nam o bardzo ważnej sprawie, co często jest
problemem wielu związku, ale i nie tylko – to jest mówienie sobie o
naszych pragnieniach, nawet tych zakopanych dawno temu i mocno
zamkniętych; mówienie o swoich obawach , strachu, ale również to co nas
napędza w związku. To właśnie nie wypowiedziane pragnienia czy w ogóle
brak komunikacji sprawia, że jesteśmy nie szczęśliwi w związku. Tak też
jest i w związku Christiana i Anastasii, często nie mówienie sobie do
końca prawdy (Christian i jego potrzeba chronienia swojej ukochanej)
oraz nie mówienie o swoich pragnieniach sprawia, że często w ich
związku iskrzy. Często doprowadzając do niebezpiecznych sytuacji.
Ja oczywiście polecam przeczytanie całej
trylogii, mimo tej całej nagonki, no i jak nie będzie się zwracało na
język, styl pisania to można przeczytać całkiem sensowną historię o
człowieku zranionym i o kobiecie, która dopiero wkracza w „świat
dorosłych”. Chociaż tak do końca autorce się to nie udało, bo jak sama
podkreśla, że gdyby ona jak i wydawnictwo, wiedziała że książka odniesie
taki sukces, to na pewno przyłożono by się do korekty książek. Cóż
wybór należy do Was, bo zanim zaczniecie coś krytykować lepiej
przeczytać, a zawsze łatwo powtarzać, powtórzoną krytykę…..
Tytuł: Nowe oblicze Greya
Autor: E L James
Wydawnictwo: Sonia Draga
Miejsce i rok wydania: Katowice, 2013
Ilość stron: 688
Wydanie: I
Okładka: broszurowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz