„Luiza Bartodziej, bohaterka filmu jest
młodą kobietą od kilku lat leczoną psychiatrycznie. W jej urojeniach
pojawiają się niebezpieczne ptaki, trolle i inne stwory. Mieszka z
rodziną na prowincji. Jej ojciec stara się o objęcie stanowiska
burmistrza
i wstydząc się chorej córki umieszcza ją w zamkniętym zakładzie
psychiatrycznym. W przeszłości dziewczyna była wzorową uczennicą.
Rysowała oraz interesowała się tańcami indyjskimi.
Podczas pobytu w szpitalu psychiatrycznym
poznaje Fabiana Sawickiego używającego pseudonimu Fabio (członka grupy
przestępczej, który chce otrzymać dokumenty stwierdzające jego
niepoczytalność). Gangster okazuje Luizie życzliwość. Znajomość
zamienia się w uczucie. W szpitalu pracuje także Marian, młody
sanitariusz, który znęca się fizycznie nad dziewczyną. Gdy Fabio
opuszcza szpital zostawia Luizie telefon komórkowy. Podczas jednej z
rozmów telefonicznych połączenie zostaje nagle przerwane. Marian
zabiera dziewczynie telefon i przywiązuje ją do łóżka. Fabio postanawia
sprawdzić co się stało. Po tym jak zastaje Luizę unieruchomioną
postanawia zabrać ją z placówki, w której przebywa do wynajmowanego
domu, przy którym później dziewczyna będzie pielęgnowała ogród.
Gangsterskie porachunki Fabia kończą się tym, że zostaje on świadkiem koronnym i para wyjeżdża do Kanady.”
Muszę przyznać, że dawno nie oglądałam
polskiego filmu z zaciekawieniem. Bo niestety współczesne polskie kino
nas – widzów, nie rozpieszcza dobrą jakością. Ale wśród niezliczonej
ilości kiepskich polskich filmów, znajdą się takie, które mogą
zaciekawić, zaintrygować, zmusić nas do myślenia. Taki jest właśnie film
„Ogród Luizy” Macieja Wojtyszko i Łukasza Wiśniewskiego.
A dodatkowym jego atutem jest fakt, iż podczas jego oglądania nie
czułam znużenia, nie czułam chęci rezygnacji odejścia od ekranu już po
kilku minutach. A Patrycja Soliman, która odgrywa tytułową bohaterką,
jest prawdziwą „siłą napędową” tego filmu. To ona przykuwa wzrok widza,
odciągając uwagę od innych aktorów. A trzeba przyznać, że rzadko zdarza
się współcześnie w polskiej kinematografii, aby ktoś tak dobrze zagrał
osobę chorą na schizofrenię.
Recenzja recenzja, ale czy w ogóle jest
to łatwy film w odbiorze? Czytałam wiele opinii na temat tego filmu i
wielu forumowiczów miało kłopot z interpretacją tego filmu. Szczerze
mówiąc dla mnie też nie jest on taki łatwy w odbiorze. Ale ten film
można odebrać na wiele sposobów, przynajmniej tak mogłoby się wydawać. A
ja jak go odbieram po dłuższym czasie od jego obejrzenia? Interpretuję
go jako film opowiadający tak naprawdę o życiu, które ma dwie twarze. z
jednej strony jesteśmy twardzi, nie boimy się niczego, mamy życie za
nic, ale z drugiej strony tak naprawdę chcemy być inni, marzymy o czymś
innym, chcemy zrezygnować z życia takiego jakie prowadzimy, ale
zobowiązania i inne sprawy nie pozwalają nam odejść i tylko jakiś
niespodziewany impuls może nam pomóc z dotychczasowym życiem. Są tacy,
którzy potrafią i chcą żyć tak jak marzą i są tego pewni, ale ta inność,
potrafienie wyrażenia siebie i swoich pragnień nie wszystkim się podoba
i chcą nam zabrać skrzydła.
To moja interpretacja, z którą możecie się zgadzać albo wręcz odwrotnie. Ale to już pozostawiam Wam.
Cóż pozostaje mi Was tylko zachęcić do
obejrzenia tego filmu, bo naprawdę warto, mimo że wielu z Was, tak jak
ja może mieć jakiś „uraz” do współczesnych polskich filmów.
Zachęcam do obejrzenia filmu.
* opis filmu z: http://pl.wikipedia.org/wiki/Ogr%C3%B3d_Luizy
Tytuł: Ogród Luizy
Reżyseria: Maciej Wojtyszko, Łukasz Wiśniewski
Obsada: Marcin Dorociński, Patrycja Soliman
Premiera: 28.03.2008 (świat), 11 kwietnia 2008 (Polska)
Czas trwania: 102 minuty
Język: polski
Produkcja: WFDiF (główny producent)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz