Częstochowa – miasto, w którym wiele się
dzieje, nie ma nudy a mieszkańcy są szczęśliwi i zadowoleni, że ich
miasto tętni życiem. Takie mamy przynajmniej wrażenie, skoro mieszkańcy
tego miasta żyją w duchowej stolicy Polski. Ale to tylko pozory – życie
tego miasta tak naprawdę krąży wokół klasztoru jasnogórskiego, a
pozostała część miasta, która nie jest w bliskim sąsiedztwie klasztoru,
żyje w cichym, monotonnym, wręcz nudnym rytmie, gdzie ludzie mają dość
życia w takim mieście, które jest szare i tak naprawdę nic nie ma do
zaoferowania: żadnej pracy, żadnej interesującej rozrywki.
Tak właśnie postrzega Częstochowę jedna z bohaterek powieści Carli Mori „Krew, pot i łzy”
– Klara, dziennikarka, która przyjeżdża do rodzinnego miasta, aby
napisać artykuł o prezydencie miasta, który prowadzi „ciemne interesy” i
najchętniej wszystko robi pod dyktando zakonników ze słynnego
klasztoru. Lecz zanim zacznie prowadzić swoje dziennikarskie śledztwo
wraz ze swoją przyjaciółką Zuzą – panią prokurator – jedzie na miejsce
zbrodni – do hotelu, gdzie w tajemniczych okolicznościach umiera dwoje
ludzi – mężczyzna i jego młoda kochanka. To wydarzenie zapoczątkuje
wiele tajemniczych zgonów i wydarzeń, a wszystkie tropy zaczynają
prowadzić do częstochowskiego klasztoru. Pani prokurator – Zuzanna
Bachleda, komisarz policji – Malinowski oraz dziennikarka – Klara muszą
się spieszyć z rozwiązaniem zagadki, jeśli chcą ocalić swoje życie oraz
życie mieszkańców Częstochowy.
Ta powieść to nawiązanie do horrorów
klasy „D”, gdzie z jednej strony bije po oczach tandetnością, ale z
drugiej strony można przeczytać dość fajny horror, który jest z tych,
które nie nudzą, ale wręcz przeciwnie – wciągają i pragnie się je
czytać. I jest to książka z tych, gdzie opisane wydarzenia, czy w ogóle
sama historia, wydają nam się straszne, ale czytając ową książkę nie
czujemy do końca strachu, nie czujemy by książkę odłożyć na półkę i już
nigdy do niej nie sięgnąć.
Nietrudno nie zauważyć, że wybranie
miejsca akcji, czyli Częstochowy, było świadomym wyborem – bo w końcu
Częstochowa to miasto, które przyciąga katolików nie tylko z Polski, ale
z całego świata, ze wszystkich kontynentów. Częstochowa oraz pauliński
klasztor to symbol religijności, ale również za jego pomocą można ukazać
kłamstwa kościoła i niestosowne zachowanie się tych osób, które nam
powinny pokazywać wzór godnego chrześcijanina, który całą swoją duszą i
sercem wierzy w Boga i Trójcę Świętą – mowa tu oczywiście o kapłanach i
osobach konsekrowanych; ale również osoby, które nie są kapłanami, ale
wierzą w Boga również jak ich pasterze, potrafią być obłudni jak
faryzeusze, którzy publicznie są wzorem życia chrześcijańskiego, ale „w
środku” są nie lepsi od tych co grzeszą jawnie. Powoduje to, iż część
ludzi odchodzi od kościoła, bo ma dość życia w hipokryzji. Taka też jest
bohaterka – Klara, ma dość życia w kościele, ma dość swoich rodziców,
którzy w zaparte wierzą w to, co oferuje im kościół. Śmierć kilku ludzi w
Częstochowie, utrzymuje ją w tym przekonaniu oraz opowieść Janusza,
który był kapłanem, ale odszedł od kościoła, bo nie potrafił znaleźć
zrozumienia i pocieszenia u innych kapłanów. Sprawia to, że pragnie jak
najszybciej wyjechać z Częstochowy, ale dziwne przeczucie każe jej
zostać, bo czuje, że będzie świadkiem ważnych wydarzeń.
Jak podkreśla autorka w posłowiu: <<„Krew, pot i łzy”
– jest w całości fikcją literacką. Wszystkie postaci i wydarzenia
zawarte w powieści są fikcyjne, a jakiekolwiek podobieństwo do
rzeczywistości jest niezamierzone i całkowicie przypadkowe.>>*
Dlatego osoby, które szukają kolejnych potwierdzeń, że kościół to
fikcja, nie powinien ich szukać w tej książce. I chociaż często zdarza
się, że: „Kościół(…) pozostaje w sprzeczności z Biblią”**, to jednak
jest wiele przykładów księży i sióstr zakonnych, którzy naprawdę żyją wg
Ewangelii i liczy się dla nich praca z ludźmi, a nie zbijanie kokosów
za bycie pasterzem. A ponieważ media lubują się w pokazywaniu złej
strony kościoła, dlatego trudno dostrzec pracę tych, którzy robią
wszystko dla dobra ludzi i kościoła. Ale na pewno czytając ową książkę
można zacząć zastanawiać się nad stanem kościoła, nad ludźmi, którzy
powinni nam pomagać w wierze, ale również zastanawiać się nad naszą
wiarą oraz czego oczekujemy od kościoła i religii.
Ja osobiście polecam książkę, głównie ze
względu na intrygującą historię, która wciąga od pierwszych stron, ale
również ze względu na dość ciekawe postacie, które można polubić od
razu, ale również , które irytują od pierwszej chwili. Ale jest to też
powieść, która czasem straszy, ale również i bawi. Przyznam jednak, że
czasami irytowały mnie przydługie opisy. Ale nie można się oprzeć
wrażeniu, że niektóre sceny były inspirowane innymi scenami, z innych
książek. Jak scena z ostatnich stron książki, gdzie można znaleźć
inspiracje z książki „Pachnidło” Patricka Suskinda, ale to moje
wrażenia. Z resztą jak sama autorka napisała: „Takie wspaniałe i
intrygujące miasto warte jest literackiej historii na miarę Kodu Leonarda da Vinci czy Egzorcysty.
Moja opowieść jest zaledwie próbą stworzenia podobnej wizji.”*** Ale
mimo wszystko książkę czyta się z wielką ciekawością, nie mogąc doczekać
się jakie będzie rozwiązanie zagadki oraz czy bohaterowie poradzą sobie
z rozwiązaniem zagadki. Tak jak pisałam wyżej, książkę POLECAM!!!
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Oficynka
* s. 307
** s. 253
*** s. 307
Tytuł: Krew, pot i łzy
Autor: Carla Mori
Wydawnictwo: Oficynka
Miejsce i rok wydania:Gdańsk, 2013
Ilość stron:310
Wydanie: I
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz