Czy często robimy coś, co wydaje nam się,
że powinniśmy zrobić, mimo że nie angażujemy się w to emocjonalnie, z
pasją, z zapałem, a tylko jak się nam wydaje, aby nam było – jak się nam
wydaje – dobrze? Czy często zdarza się nam być w związku, w którym niby
jest nam dobrze, ale mimo wszystko jesteśmy w nim uwięzieni i nie wiemy
jak z niego uciec? Albo czy nie mamy tak, iż rozpamiętujemy coś, co
wydarzyło się kilkanaście lat temu i nie potrafimy uciec z tych
wspomnień, stając się ich więźniem? To powoduje, że nie potrafimy już
inaczej funkcjonować, rozpamiętując to co było kiedyś piękne, ale w
teraźniejszości nie potrafimy się odnaleźć i nie wiemy jak uciec z
kajdan zniewolenia.
Tak jest właśnie z Carol i Albertem,
którzy co prawda się nie znają, ale ich życie krzyżuje się ze sobą przez
listy – które pisze Carol – niezaadresowane do nikogo, stają się cenną
rzeczą w życiu Alberta – pracownika poczty – który za kilka dni stanie
się jednym z wielu emerytów, nie potrzebnym już dla nikogo starszym
człowiekiem.Carol – nieszczęśliwa w trwającym kilkanaście lat
małżeństwa, dzięki listom pisanym do Wszechświata, dojrzewa do decyzji o
rozwodzie. I chociaż nie jest to dla niej łatwa decyzja, postanawia w
końcu coś zrobić w swoim życiu, by w końcu odzyskać życie, życie
szczęśliwe, radosne, w którym nie będzie miejsca na szarość, lecz na
słońce. Natomiast Albert dzięki listom, które przypadkowo trafiły do
niego, odzyskuje sens w swoim życiu. Zmieniają jego nastawienie do
przeszłości i do przyszłości, postanawia stoczyć walkę z demonami swojej
przeszłości. Z początku nie jest to łatwa droga, ale dzięki kolejnym
listom, wierzy w swoje możliwości i w lepszą przyszłość, mimo że czeka
go życie jako emeryta, który z pozoru jest nikomu już niepotrzebny. Czy
Carol i Albertowi uda się zrealizować swoje plany? To już musicie sami
przeczytać. A czy warto? Oczywiście.
Czytając książkę Toma Wintera „Zagubione szczęście”
bez trudu można zauważyć, że przez większość książki przewija się
więcej smutku niż szczęścia. Akcja wydaje się monotonna, bohaterowie
żyją jakoś tak nijako, bez wyrazu i mimo że przez większość akcji
przewijają się bohaterowie w wieku, uważanym za wiek młody lub średni,
to „wyglądają” tak jakby się przedwcześnie postarzali, jakby smutek
uzewnętrznił się na ich twarzach, ich ciałach, ich zachowaniu, w ich
działaniach. Nic nie napędza ich do działania. Dodatkowo pogoda podczas
trwania akcji jakby skumulowała się z ich nastrojem, z ich życiem.
Pogoda podczas całej opowieści jest ponura, wyzwala więcej negatywnych
emocji niż pozytywnych, jest brzydko, zimno, odstrasza ludzi. Tak jakby
odzwierciedlała uczucia głównych bohaterów – Carol i Alberta, którzy
czują się smutno, wszystko jest im obojętne i jeśli czegoś nie zmienią w
swoim życiu, zimny, okrutny świat nie obejdzie się z nimi delikatnie, a
sprawi jedynie całkowitą pustkę w ich życiu. Impulsem w zmienieniu
swojego życia są listy Carol, mające stać się jednymi z wielu nie
przeczytanych i nie poznanych. Tak jest i z nami, pragniemy pomocy,
kogoś z silną ręką czy ramieniem, by ochronić nas przed światem i
błędnymi decyzjami, ale z drugiej strony pragniemy anonimowości, by móc
sprawiać mylne wrażenie kogoś silnego, szczęśliwego, wiedzących co robić
z własnym życiem. Ale to tylko pozory, ponieważ przychodzi taki moment w
życiu, który sprawia, że czas na zmiany, coś trzeba zrobić w swoim
życiu, by nie utknąć w błędnym kole udawania czegoś i kogoś kim tak
naprawdę się nie jest. I mimo że ludzie będą nam wmawiać, że zmiany nie
zawsze są dobre i warto trwać przy czymś, w czym nie czujemy się dobrze,
bo nie wiemy co przyniesie przyszłość, ale pewnie przyniesie to zmiany
na gorsze. Ale czy tak jest naprawdę? Nikt nie zna przyszłości i nikt
nie wie czy zmiany przyniosą lepsze rozwiązanie. Ale są nieraz takie
sytuacje, że musimy podjąć pewne kroki ku zmianie naszego życia,
ponieważ pozostając przy czymś w czym nie jesteśmy szczęśliwi, sprawi,
że utracimy resztkę naszego szczęśliwego życia i nigdy już tego nie
odnajdziemy. Tak jest właśnie z Carol i Albertem – postanowili walczyć o
swoje życie, o przyszłe szczęście, o to by w końcu stać się
człowiekiem, z którego nie bije szarość i smutek, ale promienieje i
swoją wiarą i szczęściem dzielą się z innymi.
A jeśli chodzi o bardziej techniczne
strony powieści, to czyta się ją szybko, ciekawie i mimo że czytelnik
czuje ten ponury, monotonny styl życie głównych bohaterów, to nie wpływa
na monotonne czytanie powieści. Czyta się wręcz szybko, tak jakby
książka pchała do zakończenia jak najszybciej, gdzie nie będziemy czytać
o smutku i bezsensownym stylu życia, ale już o szczęśliwych chwilach,
dniach głównych bohaterów. Książka mimo ponurej opowieści jest ciekawą
książkę, która nie nudzi, ale czyta się ją z wypiekami na twarzy. Jest
to książka, która może sprawić, iż zaczniemy zastanawiać się czy nasze
życie jest naprawdę takie jakie powinno być i czy więcej w naszym życiu
jest szczęścia czy smutku oraz czy podjęte decyzje kilka lat temu, były
słuszne. I listy w tej powieści są takim rachunkiem z naszym życiem, czy
jesteśmy szczęśliwi czy raczej smutni.
I podczas czytania książki Toma Wintera
zrobiła mi się trochę smutno i zatęskniłam za tradycyjnymi listami,
których co prawda może nie pisało się często, ale mimo wszystko
sprawiało to radość i wzbudzało wielkie emocje, gdy otrzymywaliśmy list
od koleżanki, przyjaciółki, najbliższej rodziny. Teraz mamy konta
internetowe, skype’y, Gadu-Gadu, telefony komórkowe, które ułatwiają nam
kontakt z każdym, o każdej porze, gdy czujemy chęć porozmawiania z daną
osobą natychmiast. I to fajnie, ale czy i Wy nie czujecie czasami
tęsknoty za tradycyjnymi formami komunikacji?
Ale wracając do książki, to oczywiście
polecam ją, tym bardziej że poza dawką ponurości jest miejsce w tej
książce na humor, śmieszne sytuacje, które sprawiają, że trudno
powstrzymać śmiech. Na pewno ta książka nie sprawi, że będziecie się
nudzić – wręcz przeciwnie. POLECAM!
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa: WIELKA LITERA
Tytuł: Zagubione szczęście
Autor: Tom Winter
Wydawnictwo: WIELKA LITERA
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2013
Ilość stron: 288
Wydanie: I
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz