8 czerwca 2013

"Zagubione szczęście" - Tom Winter


Czy często robimy coś, co wydaje nam się, że powinniśmy zrobić, mimo że nie angażujemy się w to emocjonalnie, z pasją, z zapałem, a tylko jak się nam wydaje, aby nam było – jak się nam wydaje – dobrze? Czy często zdarza się nam być w związku, w którym niby jest nam dobrze, ale mimo wszystko jesteśmy w nim uwięzieni i nie wiemy jak z niego uciec? Albo czy nie mamy tak, iż rozpamiętujemy coś, co wydarzyło się kilkanaście lat temu i nie potrafimy uciec z tych wspomnień, stając się ich więźniem? To powoduje, że nie potrafimy już inaczej funkcjonować, rozpamiętując to co było kiedyś piękne, ale w teraźniejszości nie potrafimy się odnaleźć i nie wiemy jak uciec z kajdan zniewolenia.

Tak jest właśnie z Carol i Albertem, którzy co prawda się nie znają, ale ich życie krzyżuje się ze sobą przez listy – które pisze Carol – niezaadresowane do nikogo, stają się cenną rzeczą w życiu Alberta – pracownika poczty – który za kilka dni stanie się jednym z wielu emerytów, nie potrzebnym już dla nikogo starszym człowiekiem.Carol – nieszczęśliwa w trwającym kilkanaście lat małżeństwa, dzięki listom pisanym do Wszechświata, dojrzewa do decyzji o rozwodzie. I chociaż nie jest to dla niej łatwa decyzja, postanawia w końcu coś zrobić w swoim życiu, by w końcu odzyskać życie, życie szczęśliwe, radosne, w którym nie będzie miejsca na szarość, lecz na słońce. Natomiast Albert dzięki listom, które przypadkowo trafiły do niego, odzyskuje sens w swoim życiu. Zmieniają jego nastawienie do przeszłości i do przyszłości, postanawia stoczyć walkę z demonami swojej przeszłości. Z początku nie jest to łatwa droga, ale dzięki kolejnym listom, wierzy w swoje możliwości i w lepszą przyszłość, mimo że czeka go życie jako emeryta, który z pozoru jest nikomu już niepotrzebny. Czy Carol i Albertowi uda się zrealizować swoje plany? To już musicie sami przeczytać. A czy warto? Oczywiście.

Czytając książkę Toma Wintera „Zagubione szczęście” bez trudu można zauważyć, że przez większość książki przewija się więcej smutku niż szczęścia. Akcja wydaje się monotonna, bohaterowie żyją jakoś tak nijako, bez wyrazu i mimo że przez większość akcji przewijają się bohaterowie w wieku, uważanym za wiek młody lub średni, to „wyglądają” tak jakby się przedwcześnie postarzali,  jakby smutek uzewnętrznił się na ich twarzach, ich ciałach, ich zachowaniu, w ich działaniach. Nic nie napędza ich do działania. Dodatkowo pogoda podczas trwania akcji jakby skumulowała się z ich nastrojem, z ich życiem. Pogoda podczas całej opowieści jest ponura, wyzwala więcej negatywnych emocji niż pozytywnych, jest brzydko, zimno, odstrasza ludzi. Tak jakby odzwierciedlała uczucia głównych bohaterów – Carol i Alberta, którzy czują się smutno, wszystko jest im obojętne i jeśli czegoś nie zmienią w swoim życiu, zimny, okrutny świat nie obejdzie się z nimi delikatnie, a sprawi jedynie całkowitą pustkę w ich życiu. Impulsem w zmienieniu swojego życia są listy Carol, mające stać się jednymi z wielu nie przeczytanych i nie poznanych. Tak jest i z nami, pragniemy pomocy, kogoś z silną ręką czy ramieniem, by ochronić nas przed światem i błędnymi decyzjami, ale z drugiej strony pragniemy anonimowości, by móc sprawiać mylne wrażenie kogoś silnego, szczęśliwego, wiedzących co robić z własnym życiem. Ale to tylko pozory, ponieważ przychodzi taki moment w życiu, który sprawia, że czas na zmiany, coś trzeba zrobić w swoim życiu, by nie utknąć w błędnym kole udawania czegoś i kogoś kim tak naprawdę się nie jest. I mimo że ludzie będą nam wmawiać, że zmiany nie zawsze są dobre i warto trwać przy czymś, w czym nie czujemy się dobrze, bo nie wiemy co przyniesie przyszłość, ale pewnie przyniesie to zmiany na gorsze. Ale czy tak jest naprawdę? Nikt nie zna przyszłości i nikt nie wie czy zmiany przyniosą lepsze rozwiązanie. Ale są nieraz takie sytuacje, że musimy podjąć pewne kroki ku zmianie naszego życia, ponieważ pozostając przy czymś w czym nie jesteśmy szczęśliwi, sprawi, że utracimy resztkę naszego szczęśliwego życia i nigdy już tego nie odnajdziemy. Tak jest właśnie z Carol i Albertem – postanowili walczyć o swoje życie, o przyszłe szczęście, o to by w końcu stać się człowiekiem, z którego nie bije szarość i smutek, ale promienieje i swoją wiarą i szczęściem dzielą się z innymi.

A jeśli chodzi o bardziej techniczne strony powieści, to czyta się ją szybko, ciekawie i mimo że czytelnik czuje ten ponury, monotonny styl życie głównych bohaterów, to nie wpływa na monotonne czytanie powieści. Czyta się wręcz szybko, tak jakby książka pchała do zakończenia jak najszybciej, gdzie nie będziemy czytać o smutku i bezsensownym stylu życia, ale już o szczęśliwych chwilach, dniach głównych bohaterów. Książka mimo ponurej opowieści jest ciekawą książkę, która nie nudzi, ale czyta się ją z wypiekami na twarzy. Jest to książka, która może sprawić, iż zaczniemy zastanawiać się czy nasze życie jest naprawdę takie jakie powinno być i czy więcej w naszym życiu jest szczęścia czy smutku oraz czy podjęte decyzje kilka lat temu, były słuszne. I listy w tej powieści są takim rachunkiem z naszym życiem, czy jesteśmy szczęśliwi czy raczej smutni.

I podczas czytania książki Toma Wintera zrobiła mi się trochę smutno i zatęskniłam za tradycyjnymi listami, których co prawda może nie pisało się często, ale mimo wszystko sprawiało to radość i wzbudzało wielkie emocje, gdy otrzymywaliśmy list od koleżanki, przyjaciółki, najbliższej rodziny. Teraz mamy konta internetowe, skype’y, Gadu-Gadu, telefony komórkowe, które ułatwiają nam kontakt z każdym, o każdej porze, gdy czujemy chęć porozmawiania z daną osobą natychmiast. I to fajnie, ale czy i Wy nie czujecie czasami tęsknoty za tradycyjnymi formami komunikacji?

 Ale wracając do książki, to oczywiście polecam ją, tym bardziej że poza dawką ponurości jest miejsce w tej książce na humor, śmieszne sytuacje, które sprawiają, że trudno powstrzymać śmiech. Na pewno ta książka nie sprawi, że będziecie się nudzić – wręcz przeciwnie. POLECAM!

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa: WIELKA LITERA


Tytuł: Zagubione szczęście
Autor: Tom Winter
Wydawnictwo: WIELKA LITERA
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2013
Ilość stron: 288
Wydanie: I

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz