13 września 2013

"Wyznanie Crossa" - Sylvia Day





No i w końcu pojawia się recenzja 3 tomu z serii o Gideonie Crossie i jego ukochanej Evie Tramell. Ci, co czytali moje recenzje poprzednich tomów, wiedzą jakie jest moje zdanie na ich temat i może(?) zastanawiacie się czy trzecia część sprawiła, że jednak zmieniłam zdanie? Czytajcie, by się przekonać:)

"Gideon Cross. Na samo wspomnienie jego imienia moje ciało ogarniały fale pożądania i tęsknoty. Od chwili gdy go zobaczyłam, gdy po raz pierwszy zajrzałam poza oszałamiającą, nieziemsko piękną powierzchowność i dostrzegłam kryjącego się pod nią mrocznego, niebezpiecznego mężczyznę, poczułam nieodparte przyciąganie, jakbym odnalazła drugą połowę samej siebie. Potrzebowałam go jak bicia własnego serca, a on wystawił się na ogromne niebezpieczeństwo, zaryzykował dla mnie wszystko. Nawet jeżeli to miało go zniszczyć..." ****


Niestety czytanie serii o Crossie zniszczyło mnie i "moją wiarę" w literaturę erotyczną:) A podobno przed nami jeszcze dwie części... Jeśli to prawda.... W każdym bądź razie jak zapewne pamiętacie moje recenzje na temat serii o Crossie, to zapewne wiecie, że nie były pochlebne, może nawet miażdżące. Tak samo będzie i tym razem. 

Autorka napisała "Wyznanie Crossa", tak jak poprzednie książki o Crossie, dobrym językiem, co sprawia, że czyta się ją szybko (całe szczęście), a opisane sceny, przede wszystkim sceny erotyczne, dobrze wykreowane, co sprawia, że czytelnik nie męczy się, aż tak bardzo. Tak naprawdę najgorsze są (jak w przypadku pierwszej i drugiej części) kilkanaście pierwszych stron, które sprawiają, że trudno wczuć się w fabułę książki. Potem jest już lepiej i można czytać, czytać i czytać...(chyba się powtórzyłam i napisałam podobnie jak przy recenzji "Dotyku Crossa"). Ale mimo wszystko nadal jest to irytująca książka z irytującymi głównymi bohaterami, którzy nadal zachowują się tak jak w poprzednich tomach: jak nadąsane nastolatki, które niewiedzą czego chcą od życia i tak naprawdę nie wiedzą czym jest prawdziwa miłość, którą mylą chyba ze zwierzęcym instynktem, by kochać się przy każdym spotkaniu, nie zajmując się niczym poza seksem. 

Gdy wydawało się już, że cała opowieść zamknie się w trzech tomach, to im bliżej było końca, tym bardziej "bałaganiło się" w życiu nie tylko głównych bohaterów, ale i u postaci drugoplanowych, tak iż po ostatniej stronie można śmiało stwierdzić, że na pewno doczekamy się czwartej części (dlaczego?), po którą mimo wszystko sięgnę, bo mimo wszystko:) jestem ciekawa jak się rozwiążą problemy tych drugoplanowych postaci. 

Jeśli polubiliście zarówno pierwszą jak i drugą część, to na pewno z chęcią przeczytacie trzeci tom. Ja, mimo że nie polubiłam serii, to jednak przeczytałam, by mieć ją z głowy i więcej nie zawracać sobie nią głowy. Co prawda, gdyby wyszły inne części, to prawdopodobnie przeczytam, ale wierzcie mi, będzie to dla mnie bardziej kara niż błogosławieństwo. Ale z drugiej strony pewnie będziecie się zastanawiać, po co w ogóle czytać, jak ma się takie zdanie o całej trylogii? Bo czasami jest tak, że nawet jak się czegoś nie lubi, to się trwa przy tym nie wiadomo z jakiej przyczyny, hmmm???

*** opis z okładki


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Wielka Litera



Tytuł: Wyznanie Crossa
Autor: Sylvia Day
Wydawnictwo: Wielka Litera
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2013
Ilość stron: 416
Wydanie:I
Oprawa: miękka    

 

6 komentarzy:

  1. Nie miałam jeszcze przyjemności z tą serią, ale Twoja recenzja wzbudziła moje zaintersowanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że moja recenzja Cię zainteresowała:) Akurat dla mnie to nie była przyjemność czytać serię o Crossie, ale musisz sama się przekonać czy warto czytać te książki.

      Usuń
  2. Z ciekawości zajrzałabym do całej serii. Żeby mieć o niej zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat nie polubiłam tej serii, każdy musi sam ocenić czy warto je czytać oraz wyrobić sobie o niej zdanie. Ja mam o niej negatywne zdanie.

      Usuń
    2. Ja mam raczej neutralne zdanie o tej serii. Doczytałam do końca, więc tragiczna dla mnie nie była. Na kolana też mnie nie powaliła.

      Usuń
    3. Ja również ją do końca przeczytałam, ale bardziej z obowiązku.

      Usuń