29 października 2013

"Ludzie Julya" - Nadine Gordimer



Czytając książkę laureata Nagrody Nobla ma się pewność, że nie będzie to zwykła opowieść, ale opowieść, która zabierze w nas w prawdziwą ucztę czytelniczą, podczas której będziemy poznawać niezwykły świat. Tak też jest i z książką Nadine Gordimer "Ludzie Julya". Ale czy do końca jest to prawda? Hmmm...

W wyniku konfliktu między czarną a białą ludnością, rodzina Smalesów przenosi się z Soweto w RPA do wioski swojego służącego Julya. Pobyt w wiosce jest dla rodziny nowym i z początku koszmarnym doświadczeniem. Udało im się, co prawda uciec z miasta, gdzie na pewno zostali by zaatakowani, lecz w nowym miejscu czują się zagubieni. Tu w wiosce nie czują się Panami, lecz zwykłymi ludźmi, którzy muszą przeżyć. W wiosce nie dość, że nie są Panami, to stają się na równi ze swoim służącym, a z czasem są coraz bardziej uzależnieni od Julya, co powoduje, że są coraz bardziej zagubieni, coraz bardziej się wycofują, a na to wpływa dodatkowo zabranie im samochodu przez Julya oraz broni należącej do Bama Smalesa przez Daniela, będący najlepszym przyjacielem Julya w wiosce. Czy Smalesowie znajdą jeszcze siłę na to by powalczyć o swoją pozycję, czy będą potrafić przeciwstawić się sytuacji w jakiej się znaleźli?

Nadine Gordimer w swojej książce przedstawiła nie tylko jakąś cząstkę swojego kraju, gdzie biali walczą z czarnymi, ale również jak w sytuacji zagrożenia, niemocy potrafią zachowywać się ci, co myślą, że stali się już Panami swojej sytuacji, swojej ziemi oraz ludzi, których uważa się za słabych, uległych, bez inteligencji i są tylko po to, aby im służyli. Lecz w sytuacji gdy muszą się znaleźć na takiej samej pozycji, czują się bardziej bezradni niż ich słudzy. Nie potrafią się z nimi porozumieć, a nawet to oni czują się bardziej sługami niż ci, którzy byli dotychczas owymi sługami. 

Zauważyć można też, że podział na Pana i Sługę kończy się tam, gdzie dzieci zarówno osadników jak i przybyłych, nie zauważają między sobą różnicy na kolor skóry, język, kulturę, itp., lecz z ciekawością przebywają między sobą, uczą się siebie, języka, swoich zabaw, czyli takich zachowań, dzięki którym każdy człowiek bez względu na kolor skóry, pochodzenie, religię może żyć zarówno razem jak i obok siebie. I to właśnie od dzieci, powinniśmy brać przykład, by z radością i ufnością przyjmować inność i to co nowe. Czy to słuszne założenie? Sami powinniście to osądzić i mam nadzieję, że ta książka Wam w tym pomoże. 

A co do książki? Z jednej strony autorka prezentuje nam dość dobrą historię, godną laureatki Nagrody Nobla, która jest dobrze opisana, z mocnymi i dość interesującymi scenami i dialogami. Książka z początku zapowiada się właśnie na taką powieść, lecz z czasem czytelnik zaczyna się nudzić i zastanawia się czemu tak naprawdę czyta ową książkę i czy naprawdę ma się chęć ukończyć czytanie jej? Gdyby nie to, że w miarę szybko się ją czyta, ja dawno bym ją porzuciła i o niej zapomniała. 

A sami bohaterowie? Ci dorośli sprawiają wrażenie nieobecnych, jakby w ogóle to nie o nich była to powieść. Zagubieni między byciem a nie byciem, w powieści sprawia to wrażenie, jakby w ogóle mogło ich nie być w tej książce. Największy "szum robią" dzieci i gdy pojawiają się sceny z nimi to widać wtedy ożywienie w akcji i to bohaterowie dziecięcy skupiają na sobie uwagę. Dorośli są dla nich tłem - mało wyrazistym. 

Niestety coraz bardzie wątpię w Noblistów, a czytałam już paru i niestety większość z nich mnie rozczarowało i zniechęcili mnie do siebie. Do tego grona mogę dołączyć Nadine Gordimer i mam nadzieję, że kiedyś będę mieć okazję przeczytać inną jej książkę i zmienić o niej zdanie, ale chyba to będzie dalej niż później.

Czy książkę polecam? Z jednej strony chciałabym, ale trudno jest polecić książkę, która z każdą stroną coraz bardziej nudzi, mimo iż zapowiadała się na całkiem fajną. Czy przeczytacie, pozostawiam już Wam tę decyzję.
 
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa M

Tytuł: Ludzie Julya
Autor: Nadine Gordimer
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Miejsce i rok wydania: Kraków, 2013 
Ilość stron: 208
Okładka: miękka
Wydanie: I
 

2 komentarze:

  1. Szkoda, ze Cię ta powieść, nie porwała, co prawda spodziewałam się nieco bardziej entuzjastycznej recenzji, bo temat dość świeży i mało wyeksploatowany. Mnie jednak do tego stopnia ciekawi ten eksperyment ze zmianą miejsc w hierarchii społecznej, że chyba rzeczywiście sięgnę po książkę, choć wcześniej nie zwróciłam na nią uwagi:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami tak bywa niestety, że nasza oczekiwania zderzają się z rzeczywistością. Sama nie wiem.

    OdpowiedzUsuń