Zapowiadało się, że w tym miesiącu nie będzie już recenzji, głównie z powodu, że moja wena:) aktualnie skierowana jest na pisaniu pracy magisterskiej oraz przede wszystkim dlatego że nie potrafiłam dobrać odpowiednich słów, które zapoczątkowałyby ową recenzję. Niby się wie, co chce się napisać o owej książce, ale czasami właśnie brakuje słów by zacząć. Czasami łatwo to przychodzi, czasami trudniej, a w przypadku recenzowanej powyżej książki przyszło mi trudno dobrać odpowiednie słowa do wstępu. Czy Wam również zdarza się taka niemoc, kiedy chcecie zrecenzować książkę? Możliwe że tak, ale...
Wydawałoby się, że przy takiej książce jak "Upalne lato Kaliny" Katarzyny Zyskowskiej Ignaciak nie powinno być takich problemów ze wstępem - a jednak. Nie jest to książka łatwa, tak samo jak nie było łatwe życie głównej bohaterki - Kaliny. Bohaterka wychowywana bardziej przez dziadka oraz gospodynię niż przez swoich rodziców, w dorosłym życiu nie potrafi kochać, być emocjonalną, spontaniczną. Jej zdaniem, człowiek nie powinien kierować się uczuciami, lecz rozumem, bo miłość i podobne uczucia do niczego dobrego nie prowadzą. Tak właśnie jest z jej małżeństwem. Z Jerzym Kalinę łączy tylko dziecko, którego i tak nie potrafi pokochać, nie potrafi się z nią zaopiekować, dlatego bez skrupułów oddaje ją pod opiekę swojej dawnej opiekunce, która mimo swoich lat, podejmuje się tego zadania by Kalina mogła ukończyć ostatni rok studiów. Poza dzieckiem między Jerzym i Kaliną nie ma nic, co by mogło świadczyć, że są udanym małżeństwem - brak miłości, przyjaźni, radości w ich uczuciach sprawia, że Kalina coraz bardziej czuje się w tym związku zagubiona, coraz bardziej pragnie uciec od obowiązków małżeńskich, rodzicielskich. Lecz brak pomysłu na swoje dalsze życie sprawia, że Kalina nie ma zamiaru nic zmieniać w swoim życiu. Wszystko się zmienia wraz z poznaniem Macieja, który jest przyjacielem jej najlepszej przyjaciółki, oraz z przeczytaniem listu, który wysłała jej dawna opiekunka, Gabriela, która zmęczona kłamstwami jej rodziny o nich samych, postanawia wyjawić jej wszystkie tajemnice, które wiążą się głównie z jej matką - Marianną. Czy poznanie Macieja oraz poznanie prawdy o swojej matce sprawi, że Kalina postanowi zmienić swoje życie? Ale czy warto?
O "Upalnym lecie Kaliny" Katarzyny Zyskowskiej - Ignaciak nie można napisać, że jest to kontynuacja "Upalnego lata Marianny", chociaż czytając kilkanaście pierwszych stron można odnieść mylne wrażenie. Bo w pierwszym rozdziale autorka przedstawia nam losy Marianny już po wojnie i chociaż autorka nie zdradza w tym rozdziale wiele o przeszłości, o tym co działo się z Marianną podczas II wojny światowej, ale można domyślać się, że wojna wpłynęła negatywnie na jej psychikę oraz na to jaką była matką. Po przeczytaniu pierwszego rozdziału, dalej czytamy już o dorosłej córce Marianny, czyli Kalinie, która żyje z piętnem niekochanego dziecka i tak samo jak jej matka, tak i ona nie potrafi pokochać swojego dziecka. Kalina może nie obwinia swojej małej córeczki, że przez nią przegrała swoje życie, ale czuje się tak, jakby odebrała jej pewną cząstkę duszy. I tak jak wspomniałam wyżej, opowieść o Kalinie nie jest kontynuacją poprzedniej książki K. Zyskowskiej - Ignaciak, czyli "Upalne lato Marianny", lecz jest osobną historią o innej kobiecie, mimo wielu podobieństw, a jedynym spoiwem tych książek są wspomnienia oraz tajemnice, które nie dadzą o sobie zapomnieć dopóki nie zostaną ujawnione.
Chociaż do głowy przychodzi wiele mądrych zdań, by scharakteryzować tę książkę, to najlepiej opisać ją w kilku słowach, które mam nadzieję, najlepiej o niej, czyli książce powiedzą: Jest to przepiękna, a zarazem smutna, melancholijna opowieść o kobiecie, która przez większą część swojego życia nie potrafiła kochać drugiego człowieka, a na jej życie emocjonalne, miłosne i jej postawę życiową wpłynęła postawa jej matki. Książkę czyta się powoli, niespiesznie, co może powodować, że czytelnik odbierze ją jako nudną. Ale prawda o tej książce jest inna: dzięki temu, że czyta się ją niespiesznie, powoli, możemy delektować się zarówno czytaniem jak i samą opowieścią, dzięki czemu możemy poznać jedną z ciekawszych lektur, powstałych w ostatnich miesiącach.
A sama bohaterka? Z początku chłodna, wyobcowana, nie potrafiąca okazać swoich uczuć na zewnątrz, nie potrafiąca kochać córki, męża, co sprawia, że czytelnik początkowo może jej nie lubić, ale zmienia się to właśnie wraz ze zmianą jaka zachodzi w tytułowej bohaterce. Pod koniec powieści nie jest to ta sama osoba, którą była na początku. Kalina pragnie żyć, kochać swoją córkę i wreszcie uporządkować swoje życie. Nie chce być taka jak matka, która nie potrafiła jej kochać, nawiązać normalnego kontaktu, bo goniła za czymś, czego nie potrafiła zrealizować. Kalina postanawia, że zmieni swoje życie i będzie działać zdecydowanie nawet jeśli miałaby podjąć trudną walkę. Nie ma zamiaru żyć w czymś, co tak naprawdę nie istnieje, ale żyć "w czymś", co jest realne, prawdziwe i nie musi sama siebie okłamywać ani nikogo z bliskich. To sprawia właśnie, że na koniec polubimy bohaterkę i trzymamy kciuki by jej się udało.
Książkę jak najbardziej polecam na jesienne wieczory. Dzięki tej książce przeżyjemy prawdziwa czytelniczą ucztę, a książka jak i zakopiańskie krajobrazy pozostaną na długo w nas. Polecam.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa MG
A sama bohaterka? Z początku chłodna, wyobcowana, nie potrafiąca okazać swoich uczuć na zewnątrz, nie potrafiąca kochać córki, męża, co sprawia, że czytelnik początkowo może jej nie lubić, ale zmienia się to właśnie wraz ze zmianą jaka zachodzi w tytułowej bohaterce. Pod koniec powieści nie jest to ta sama osoba, którą była na początku. Kalina pragnie żyć, kochać swoją córkę i wreszcie uporządkować swoje życie. Nie chce być taka jak matka, która nie potrafiła jej kochać, nawiązać normalnego kontaktu, bo goniła za czymś, czego nie potrafiła zrealizować. Kalina postanawia, że zmieni swoje życie i będzie działać zdecydowanie nawet jeśli miałaby podjąć trudną walkę. Nie ma zamiaru żyć w czymś, co tak naprawdę nie istnieje, ale żyć "w czymś", co jest realne, prawdziwe i nie musi sama siebie okłamywać ani nikogo z bliskich. To sprawia właśnie, że na koniec polubimy bohaterkę i trzymamy kciuki by jej się udało.
Książkę jak najbardziej polecam na jesienne wieczory. Dzięki tej książce przeżyjemy prawdziwa czytelniczą ucztę, a książka jak i zakopiańskie krajobrazy pozostaną na długo w nas. Polecam.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa MG
Tytuł: Upalne lato Kaliny
Autor: Katarzyna Zyskowska - Ignaciak
Wydawnictwo: MG
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2013
Ilość stron: 288
Wydanie: I
Okładka: twarda
Czytałam "Upalne lato Marianny", więc może sięgnę i po tą propozycję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Temat wydaje się być interesujący, a skoro polecasz na jesienne wieczory, to czemu nie? :) Niewykluczone, że sięgnę po tę powieść.
OdpowiedzUsuńCzytałam i również polecam. Mądra książka, skłaniająca do refleksji.
OdpowiedzUsuńSkoro wszyscy tak wychwalają to postaram się przeczytać tą pozycję;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto, ponieważ główna bohaterka, czyli Kalina, nie jest tak irytująca jak jej matka, a poznając późniejsze losy Marianny, miałam o niej coraz gorsze zdanie. Ale nie tylko dla głównej bohaterki czyta się ową powieść. Czytając książkę ową ma się wrażenie,jakby powstała w ubiegłym wieku, w poprzedniej epoce, gdzie książki pisane były po to, by się nimi delektować, a nie były pisane dla zysku. Czy Wy też to dostrzeżecie? Mam nadzieję:)
OdpowiedzUsuń