Dobrych kilka lat temu obejrzałam film pt.: "Angielski pacjent" z Ralphem Fiennesem w roli głównej. Zachwyciłam się filmową wizją pacjenta, który wspomina swoje życie i swoją miłość sprzed wypadku. Oczywiście wiedziałam, że film powstał na podstawie książki, ale jakoś długo nie potrafiłam się przemóc, by w końcu sięgnąć po owe dzieło literackie.
Jak już wspomniałam wyżej, książka Michaela Ondaatje opowiada o mężczyźnie, który zostaje ranny w czasie drugiej wojny światowej i trafia jako pacjent do wojskowego szpitala. Tam trafia na młodą pielęgniarkę, która decyduje by z poranionym mężczyzną pozostać we włoskim zamku, zamienionym na wojskowy szpital. W opuszczonym zamku zarówno pielęgniarka jak i pacjent wspominają swoje dawne demony oraz życie przed wojną. Z czasem do ich towarzystwa dołącza jeszcze dwóch mężczyzn, którzy podobnie jako oni, wspominają swoją przeszłość, by móc lepiej żyć w teraźniejszości i w przyszłości.
Z wielkim niepokojem zabierałam się za tę lekturę, ponieważ zawsze czuję lekkie zdenerwowanie gdy zaczytuję się w książce, gdy już dawno obejrzałam film. W przeważającej większości to jednak książki zawsze górowały and filmem, nawet tym dobrze zrealizowanym. "Angielski pacjent" jest książką na pewno inspirującą, podejmującą wiele ciekawych historii i tematów dotyczących II wojny światowej. Chociaż historia skupia się wokół pacjenta, to można odnieść wrażenie, że wokół niego dzieją się również ciekawe wydarzenia, zarówno te zabawne, interesujące, ale również takie, które kryją w sobie wiele smutków, upokorzeń, tajemnic, które nigdy nie powinny być ujawnione. Pacjent został w jakiś sposób zmuszony do "założenia maski" jako Anglik, którym nigdy nie był, a to osoby towarzyszące mu w zamku, z chęcią chociaż często nieświadomie, przybierają maski, które z czasem zdejmą i zdradzą tajemnice. Tak samo jak i pacjent, który bardzo powoli opowiada swoją historię. W tej historii nie ma wygranych i przegranych, jest tylko nadzieja na lepsze jutro i lepsze poznanie swojego ja.
W porównaniu z filmem, w książce wątek miłości nie został tak wyeksponowany, ale miłość - ta w swoim pięknym i szalonym stylu, ma tu swoje miejsce i po cichu, z drugiego planu rozdaje karty. Tutaj ważniejsze są działanie oraz jakim człowiekiem czyni nas wojna oraz spotkania z drugim człowiekiem. Co z jednej strony jest ciekawe, ale z drugiej strony film niestety skrzywił mój obraz wyobrażeń na temat książki. O ile w filmie wątek pacjenta, jego miłości i wspomnień jest silnie zaakcentowana, to w książce jest bardziej drugoplanową postacią i to inni skupiają na siebie uwagę. Przez co jestem rozczarowana, ale rozumiem, że scenarzyści filmu musieli zaakcentować ten wątek a inni bohaterowie stali się statystami dla niego - nie licząc pielęgniarki. Dlatego książka mną nie zachwyciła a i sami bohaterowie nie są tak wyraziści jak się spodziewałam. Stali się tylko statystami w tej opowieści. A i sama narracja jak i opowieść w pewnym momencie stała się dla mnie za długa i monotonna, co sprawiło, że nie mogłam się doczekać końca powieści, mocno "tupiąc nogami" by w końcu się skończyła. No i w końcu się skończyła...
Tytuł: Angielski pacjent
Autor: Michael Ondaatje
Wydawnictwo: Albatros
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2018
Ilość stron: 335
Okładka: miękka
Oglądałam film, ale książki jeszcze nie czytałam. Wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuńFilm jest cudowny, książka niestety taka sobie, rozczarowała mnie. Jestem ciekawa Twojego zdania na temat tej książki. Pozdrawiam :)
Usuń