25 marca 2013

„Tak sobie myślę…” – Jerzy Stuhr



Człowiek legenda, czy może raczej człowiek orkiestra – aktor filmowy i teatralny, użycza swojego głosu pod postacie filmowe jak i do gier video, reżyser, scenarzysta, autor kilku książek, w tym właśnie „Tak sobie myślę…”, czyli nie kto inny jak Jerzy Stuhr, który przeszedł do historii kina jak odtwórca Maksa z „Seksmisji” czy komisarza Jerzego Rybę w słynnym „Kilerze” - oba filmy zostały wyreżyserowane przez Juliusza Machulskiego. Młodsi oraz Ci starsi widzowie kojarzą go ze „Shreka”, gdzie podkładał głos pod Osiołka. Chyba nie ma takiej osoby, która by nie wiedziała: kim jest Jerzy Stuhr? , chociaż nigdy nic nie wiadomo.

Ale to nie żaden film, w którym wystąpił Jerzy Stuhr, skłania mnie, by pisać o tym aktorze, ale napisana przez niego książka „Tak sobie myślę…”, która jest formą dziennika, w którym  aktor pisze swoje spostrzeżenia odkąd zaczął zmagać się z nowotworem. I nie ma tu nic o żadnej walce czy słabszych dniach podczas choroby, ale właśnie przemyślenie dotyczące otaczającej go rzeczywistości społecznej czy politycznej, oraz o byciu aktorem, reżyserem – dawniej i teraz. Przemyślenia czy poglądy dość ostre, krytyczne z każdą kartką stają się łagodniejsze, jest mniej krytyki, chociaż autor książki, niektórych swoich poglądów nie zmienia – z którymi czasami się nie zgadzam, a w niektórych przypadkach muszę przyznać aktorowi rację. I tak jak pisałam wyżej, aktor nie pisze o swoich zmaganiach z chorobą, są tylko krótkie zdania, które w jakimś sensie wiążą się z pewnymi wydarzeniami danego dnia czy pewnymi przemyśleniami. Dla aktora ważne, w związku z chorobą, jest wsparcie, które otrzymuje od rodziny oraz fanów, a w szczególności od dzieci, które wręcz z prostotą, piszą Panu Jerzemu, powrotu do zdrowia. I mimo, że aktor stara się unikać tematu swojej choroby, to między zdaniami można wyczuć pewne „napięcie” z nią związaną.

„Tak sobie myślę…” nie jest może wielkim arcydziełem literackim czy „dziennikowym”, ale ma w sobie coś, co sprawia, że czytelnik z wielkim zapałem i w wielkim skupieniu czyta to, co Jerzy Stuhr zapisywał podczas tych kilku miesięcy. Te zapiski dają wiele do myślenia, przede wszystkim o współczesnej polityce, kulturze, społeczeństwie, itp.

I pozostaje mi tylko Panu Jerzemu życzyć wszystkiego najlepszego i mieć nadzieję, że jeszcze w nie jednym filmie go zobaczymy czy usłyszymy.

Tytuł: Tak sobie myślę…
Autor: Jerzy Stuhr
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Miejsce i rok wydania: Kraków, 2012
Ilość stron: 272
Wydanie: I
Oprawa: twarda

1 komentarz:

  1. Też się z niektórymi z jego poglądów nie zgadzam, ale uważam, że nadają całemu dziennikowi autentyczności. W końcu to osobisty dziennik. I tak, masz rację :). Bardzo wciągający. Też go przeczytałam z zapałem :). http://zakamarek2013.blogspot.com/2014/08/tak-sobie-mysle.html

    OdpowiedzUsuń