Człowiek legenda, czy może raczej
człowiek orkiestra – aktor filmowy i teatralny, użycza swojego głosu pod
postacie filmowe jak i do gier video, reżyser, scenarzysta, autor kilku
książek, w tym właśnie „Tak sobie myślę…”, czyli nie kto inny jak Jerzy Stuhr, który przeszedł do historii kina jak odtwórca Maksa z „Seksmisji” czy komisarza Jerzego Rybę w słynnym „Kilerze” - oba filmy zostały wyreżyserowane przez Juliusza Machulskiego. Młodsi oraz Ci starsi widzowie kojarzą go ze „Shreka”,
gdzie podkładał głos pod Osiołka. Chyba nie ma takiej osoby, która by
nie wiedziała: kim jest Jerzy Stuhr? , chociaż nigdy nic nie wiadomo.
Ale to nie żaden film, w którym wystąpił Jerzy Stuhr, skłania mnie, by pisać o tym aktorze, ale napisana przez niego książka „Tak sobie myślę…”,
która jest formą dziennika, w którym aktor pisze swoje spostrzeżenia
odkąd zaczął zmagać się z nowotworem. I nie ma tu nic o żadnej walce czy
słabszych dniach podczas choroby, ale właśnie przemyślenie dotyczące
otaczającej go rzeczywistości społecznej czy politycznej, oraz o byciu
aktorem, reżyserem – dawniej i teraz. Przemyślenia czy poglądy dość
ostre, krytyczne z każdą kartką stają się łagodniejsze, jest mniej
krytyki, chociaż autor książki, niektórych swoich poglądów nie zmienia –
z którymi czasami się nie zgadzam, a w niektórych przypadkach muszę
przyznać aktorowi rację. I tak jak pisałam wyżej, aktor nie pisze o
swoich zmaganiach z chorobą, są tylko krótkie zdania, które w jakimś
sensie wiążą się z pewnymi wydarzeniami danego dnia czy pewnymi
przemyśleniami. Dla aktora ważne, w związku z chorobą, jest wsparcie,
które otrzymuje od rodziny oraz fanów, a w szczególności od dzieci,
które wręcz z prostotą, piszą Panu Jerzemu, powrotu do zdrowia. I mimo,
że aktor stara się unikać tematu swojej choroby, to między zdaniami
można wyczuć pewne „napięcie” z nią związaną.
„Tak sobie myślę…” nie
jest może wielkim arcydziełem literackim czy „dziennikowym”, ale ma w
sobie coś, co sprawia, że czytelnik z wielkim zapałem i w wielkim
skupieniu czyta to, co Jerzy Stuhr zapisywał podczas tych kilku
miesięcy. Te zapiski dają wiele do myślenia, przede wszystkim o
współczesnej polityce, kulturze, społeczeństwie, itp.
I pozostaje mi tylko Panu Jerzemu życzyć
wszystkiego najlepszego i mieć nadzieję, że jeszcze w nie jednym filmie
go zobaczymy czy usłyszymy.
Tytuł: Tak sobie myślę…
Autor: Jerzy Stuhr
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Miejsce i rok wydania: Kraków, 2012
Ilość stron: 272
Wydanie: I
Oprawa: twarda
Też się z niektórymi z jego poglądów nie zgadzam, ale uważam, że nadają całemu dziennikowi autentyczności. W końcu to osobisty dziennik. I tak, masz rację :). Bardzo wciągający. Też go przeczytałam z zapałem :). http://zakamarek2013.blogspot.com/2014/08/tak-sobie-mysle.html
OdpowiedzUsuń